niedziela, 28 grudnia 2014

Dyskusja na temat "I nie było już nikogo" Agaty Christe


 Zasady są bardzo proste, ja zaczynam, odnosicie się do tego co napisałam, dodajecie coś od siebie i następne osoby odwołują się do tego co napisał ktoś inny. Odświeżajcie stronę lub odwiedzajcie ją co kilka minut, bo może ktoś poprze albo zaprzeczy Waszemu zdaniu!
Najważniejsza zasada: nie obrażamy się nawzajem, szanujemy opinię innych osób i nie zdradzamy treści następnych części :)

Tym razem także nie wezmę udizalu w dyskusji, nie udało mi się znaleźć książki, aby ją przeczytać.

Co sądzicie o "I nie było już nikogo"? ;>

26.01.15r. zaczynamy dyskusje o "Carrie" Stephena Kinga :)

15 komentarzy:

  1. Podobał mi się sam koncept poprowadzenia akcji zgodnie z wierszykiem, a przy tym umiejętność zaskoczenia czytelnika. Niby mogliśmy w pewnym sensie spodziewać się co nastąpi, a jednak okazywało się, że nie jest to takie proste do przewidzenia.

    Zakończenia odgadnąć mi się nie udało - ciekawa jestem jak Wam poszło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przez przypadek Agatha Christie była, jest i będzie Królową Kryminału. Każda jej książka to takie małe dzieło sztuki. Z tą jest podobnie. I jak to u Agathy bywa wszyscy są podejrzani, a winny ujawniony na końcu zaskakuje.

      Usuń
    2. Mi nie wszystkie do tej pory czytane podobały się równie mocno, ale zgadzam się, że - zawsze stara się zaskoczyć czytelnika i tutaj świetnie jej się to udało.

      Usuń
  2. Mnie zakończenie po prostu zszokowało! Mistrzowska akcja ze strony zabójcy. Mimo że rzeczywiście dało się odczytać wskazówki, o których mówił, byłam zbyt skupiona na kolejnych umierających.
    Ja osobiście pogubiłam się trochę w tych wszystkich nazwiskach. Za to niesamowita jest ta atmosfera, gdy zostało ich już niewielu. Im mniej osób, tym większy dreszcz emocji, strach...
    Doszłam do wniosku, że kryminały są straszniejsze od każdej fantastyki. Bardziej realistyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi nazwiskami miałam podobnie - gdy bohaterów była dużo ilość, trudno było spamiętać kto jest kim, ale później przychodziło to już łatwiej (a i postaci do zapamiętania było coraz mniej).

      Usuń
  3. Mnie też z czasem zapamiętanie nazwisk przychodziło z łatwością ^^
    Książkę czytałam chyba rok temu, ale dalej doskonale ją pamiętam.
    CHRISTIE jest mistrzynią! Ten dreszcze emocji, oczekiwanie, niesamowite zakończenie. Niestety nie udało mi się zgadnąć, kto bł mordercą. Serio? Sędzia? W sumie nawet to pasuje, ale to była osoba, której nie podejrzewałam, no, może tylko chwilkę. Ale przestałam, po jego "śmierci". Nieźle sobie to wykombinował, nie ma co :) Kogo podejrzewaliście? Bo ja zaczęła wierzyć, że to ktoś z zewnątrz w magiczny sposób teleportuje się na wyspę, haha ^^ Albo dobrze się schował.
    Poza tym upiorna była ta rymowanka...
    "I nie było już nikogo" to chyba najlepszy kryminał tej autorki. Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam taki pomysł, że to ktoś z zewnątrz, w ogóle nie przyszło mi do głowy, że to mógłby być ktoś, kto już teoretycznie nie żyje.

      Usuń
  4. A ja byłam trochę rozczarowana, bo cały czas podejrzałam albo pana sędzie albo panią Brent, i kiedy okazało się że to pan sędzie ciut się zawiodłam, szczerze powiedziawszy... Nawet mocno:( Ale prócz tego, pomysł z rymowanką świetny, no i klimat tej książki - niepowtarzalny! Ogółem: z pomysłem, trochę mroczno, ciekawie, dla mnie kryminał idealny. Chociaż moim zdaniem Christie ma lepsze utwory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nawet trochę zazdraszczam detektywistycznego zmysłu i odgadnięcia sprawcy. Mi u Christie czasami się to udaje, ale też niezbyt często, a nawet jak morderce odgadnę to z motywem zbrodni miewam problem :)

      Usuń
    2. Nieźle, ja nigdy nie mogę zgadnąć, kto jest mordercą :P Ani motywu, ani mordercy, nic ^^

      Usuń
  5. To była pierwsza książka Christie jaka przeczytałam. I była cudowna. Nic dodać nic ująć. Moim zdaniem odgadnięcie mordercy było niemożliwe :) I ten wątek psychologiczny....to jak ta książka została skonstruowana...CUDO!

    OdpowiedzUsuń
  6. A którą wersję mieliście okazję czytać? W mojej w wierszyku było dziesięciu żołnierzyków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej też... a to są jakieś inne wersje? Przecież musi być dziesięć, bo tylu ich było na wyspie :o

      Usuń
    2. Kiedyś książka nazywała się "Dziecięciu murzynków", a w rymowance występowały murzynki. Później zmieniono nazwę na "Dziesięciu żołnierzyków", a potem na "I nie było już nikogo" ^^

      Usuń
    3. Było też Dziesięciu małych Indian. A aktualny tytuł wszedł w życie w 1940 roku, podczas ponownego wydania powieści w Nowym Jorku.

      Usuń