piątek, 26 września 2014

Trzecią dyskusję blogową uważam za rozpoczętą i niech los zawsze wam sprzyja!






Czas na dyskusje o "Igrzyskach śmierci" Suzanne Collins! :)

TUTAJ odbywa się głosowanie na książkę, którą będziemy czytać w październiku, bo na pierwszym miejscu mamy remis.


   Zasady są bardzo proste, ja zaczynam, odnosicie się do tego co napisałam, dodajecie coś od siebie i następne osoby odwołują się do tego co napisał ktoś inny. Odświeżajcie stronę lub odwiedzajcie ją co kilka minut, bo może ktoś poprze albo zaprzeczy Waszemu zdaniu!
Najważniejsza zasada: nie obrażamy się nawzajem, szanujemy opinię innych osób :)

    Od "Igrzysk..." zaczęło się moje czytanie dystopii, które teraz czytam bardzo często więc jak mozna się domyślić pokochałam tę książkę. Nie miałam porównania do innych książek z tego gatunku, więc książka Collins była dla mnie czymś oryginalnym i nowym. Świat Panem zawładnął mną i wciągnął mnie całkowicie.
    Katniss czasami może irytować, ale uwielbiam ją za jej determinacje i ciągłą walkę ze sobą i swoimi słabościami. Niektórzy uważają, że Peeta to taki "ciepłe kluchy" i nie przepadają za nim, a wiecie co ja Wam o nim powiem? Uwielbiam go! Zaczarował mnie i już!
   Denerwuje mnie, gdy ludzie dostrzegają w "Igrzyskach..." tylko wątek miłosny i narzekają jak to Katniss jest niezdecydowana, zastanawiają się kogo wybierze, jakby to była najważniejsza kwestia w książce. Nie o tym jest ta książka! Ta książka jest o dążeniu do wolności, o rewolucji i walce o swoje prawa a nie o trójkącie miłosnym.

To tyle ode mnie. Czekam na Was! :)

79 komentarzy:

  1. Igrzyska u u mnie były pierwszą książką tego typu i nie rozczarowały mnie, wręcz przeciwnie :D Wątek miłosny miał dla mnie małe znaczenie, bardziej interesowały mnie igrzyska i historia Panem. Bardzo podobały mi się pomysły podziału na dystrykry i kapitol, Collins niewątpliwie dała początek modzie na tego typu rzeczy, bo kiedy wchodzę do księgarni z wielu półek krzyczy do mnie hasło "Dla wszystkich fanów Igrzysk śmierci" itp, a popularność powieści zwiększyły filmy, z resztą niezłe. Poleciłabym wszystkim o mocnych nerwach (chociaż, prawdę powiedziawszy pierwsza część nie jest nadto krwawa, ale jednak trochę drastyczna dla nieobytych z tego typu literaturą). Czytałam kilka razy i dodam, że narracja była prowadzona na tyle płynnie.że nawet nie zauważyłam czasu teraźniejszego :D
    Jeśli już muszę mówić o Peecie... Lubiłam go na początku, jakoś przez pierwszy miesiąc.po przeczytaniu IŚ, ale gdy czytałam je drugi, trzeci raz... No,.jakoś coraz mniej go lubiłam.
    Collins ciekawie wykreowała postacie, nawet Katniss da się lubić mimo swojego dziwnego charakteru, nie wspominając już o Haymichu, Cinnie czy Effie.
    Daje książce dużego plusa. Lubię ją :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją sympatię szczególnie Cinna zdobył, w Haymichu też myślę, że kryję się więcej niż pokazywał :)

      Katniss polubiłam, podobało mi się, że walczyła i nawet wykazała w pewnym sensie strategiczne myślenie (np. pomysł ze zniszczeniem zapasów rywali). Co do Peety to nie wzbudził we mnie jakiś wielkich emocji.

      Usuń
    2. We mnie również, z resztą Gale też raczej mnie nie oczarował. Na forach wybuchły kłótnie o nich dwóch, ale jak dla mnie nie ma to sensu

      Usuń
    3. Ja też nie należę do grupy fanek żadnego z tych bohaterów. Jakoś mnie specjalnie nie zauroczyli, żebym miała im natychmiast oddać swe serce ;)

      Usuń
    4. Aż tak się z bohaterami nie zżywam żeby się o nich kłócić :)

      Usuń
    5. Mnie też ani Gale ani Peeta jakoś szczególnie nie przekonał. Za to Haymicha bardzo lubię :D

      Usuń
    6. Mnie też nie wzruszyli Ci dwaj młodzieńcy. Po prostu byli. To nie minus - bardzo dobrze, że autorka skupiła się na sytuacji w Panem.

      Usuń
    7. Haymisch to według mnie najbardziej kolorowa postać. Nigdy nie wiadomo czego można się po nim spodziewać. Nałogowcy (w książkach) z reguły są ciekawi.

      Usuń
    8. Osobiście uważam, że gdyby Katniss miała już wybierać między Peetą a Galem, to Peeta zupełnie się dla niej nie nadaje. Patrząc na ich charakter - w ogóle do siebie nie psując. Mam nadzieję, że Katniss ma dość rozumu, by to zauważyć...

      Usuń
  2. Książka mi się podobała, jedna z lepszych dystopii jakie czytałam, a z reguły nie lubię tego gatunku. Mnie Katniss raczej nie irytowała, z kolei Peeta - nigdy nie wiedziałam co właściwie o nim sądzić. Nie mniej jednak czegoś mi w książce jeszcze brakowało, czegoś by nazwać ją ulubioną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze, to nie jestem wielką fanką ani samej trylogii ani samej książki i nie chodzi o to, że nie przepadam za tym gatunkiem, bo lubię sięgnąć po coś nowego i odświeżającego swoją książkową biblioteczkę.
    Bardzo zaczął mnie irytować fakt, że wszędzie gdzie się tylko dało ten tytuł a i cała saga była zawsze "wciskana" nawet i na siłę co niestety ale obrzydziło mi ten tytuł i stwierdziłam, że odsunę go jak najdalej od siebie; bo czytając wszystkie komentarze itd. na jej temat, nie przekonywałam się do niej a coraz dalej od niej oddalałam.
    Cieszę się, że są fani tej autorki i tego tytułu ale jak dla mnie jestem na NIE.
    Niestety fani przerodzili się w maniaków a nawet i w fanatyków.
    Zaznaczam, ze nie chciałam nikogo urazić a tylko wyraziłam swoja opinię :)
    Pozdrawiam wszystkich książkoholików :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniakiem nie jestem, Igrzyska Śmierci przeczytałam przede wszystkim ze względu na BKK, ale przypadły mi do gustu. Rozumiem co masz na myśli - gdy jakaś książka pojawia się dosłownie wszędzie, to zaczynamy mieć niestety dość. Dlatego cieszę się, że przeczytałam ją dopiero teraz, gdy wiele z takich emocji opadło.

      A ciekawa jestem co sądzisz o samej historii, bohaterach bo odniosłaś się do tego jak inni ją traktowali i zaznaczyłaś, że to miało wpływ na Twój jej odbiór. A jak odbierasz świat przedstawiony i pozostałe elementy "Igrzysk śmierci"? :)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o samą koncepcję historii i przedstawionego w niej świata to jest ciekawa i wciągająca, świetna odmiana w świecie opanowanym przez wampiry ;) Tak więc sam pomysł mi się podoba, historia przedstawiona w brutalny sposób ale dająca wiele do myślenia a już zwłaszcza o naszym świecie, w którym niestety też panuje głód, pomimo prężnie rozwijającego się świata. Co do bohaterów to są oni zróżnicowani charakterami i to dobrze, bo nie zlewają się ze sobą i nie są mdli (nie umiałam tego inaczej ująć ;) ). Zarówno Katniss i Peeta "dojrzewają" podczas trwania igrzysk i to mi się podoba. :)

      Usuń
    3. Dziękuję za ekspresową odpowiedź! :) Również uważam, że pomysł jest udany - chciałoby się może tylko poznać lepiej jeszcze dystrykty i całe Panem - podejrzewam, że na to w kolejnych częściach przyjdzie czas :)

      Usuń
    4. Dokładnie pomyślałam o tym samym :)
      Co do odpowiedzi nie ma za co :)
      Ps.: Zajrzałam na Twoje blogi i jestem po prostu zachwycona :D wręcz zaczarowana ;)

      Usuń
    5. Miło mi :)

      Nawiązując do tego dojrzewania głównych bohaterów to rzeczywiście ma się wrażenie jakby w ekspresowym tempie musieli stać się dorośli ze względu na okoliczności.

      Usuń
    6. W rzeczy samej. Niestety nie mieli innego wyboru, brutalnie zostali wrzuceni na głęboką wodę. To straszne gdy człowiek, nie ważne w jakim wieku, zostaje postawiony w sytuacji gdzie nie ma zbyt wiele do wyboru a tylko przeżyć bądź zginąć. Autorka pokazała czytelnikowi taką sytuację, które dzieją się często na co dzień na świecie a ludzie nie zauważają tego bądź nie chcą.

      Usuń
    7. Moim zdaniem my sami jesteśmy.coraz bliżej takich sytuacji. Przecież są w telewizji programy tego typu, tzn. Kilku ludzi zostaje wysłanych na bezludną wyspę i muszą sobie poradzić, oczywiście nie ma elementu.zabijania siebie nawzajem, ale... A czasem nawet ludzie rywalizują ze sobą, kto zrobi jakieś zadanie dostaje paczki z żywnością itp.

      Usuń
    8. Przepraszam za wszystkie błędy w moich wypowiedziach, mam nadzieję że nie przeszkadzają w czytaniu :D

      Usuń
    9. Nie przejmuj się, nie przeszkadzają :)
      Co do takich programów to się zgodzę, tylko różnica jest taka, że w takich programach ludzie zgłaszają się dobrowolnie; co innego gdy ktoś jest postawiony przed faktem dokonanym i nie ma wyboru, musi walczyć żeby przeżyć.

      Usuń
    10. Popieram Cię. Tutaj nikt nie ma wyboru. Chyba jedynie gdy ktoś zgłasza się za inną osobę. Tak postąpiła Katniss. Z reszta nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej.

      Usuń
  4. Książka jest cudowna i ja po prostu kocham ją to moja ulubiona tak jak ty przeczytałam ją jako pierwszą książkę z tego gatunku i szczerze mówiąc na początku byłam do niej negatywnie nastawiona ale już po pierwszych stronach zdecydowanie zmieniłam zdanie :) Co do treści tej cudownej książki byłam ciekawa czy uda się Katniss przeżyć i głównie dla tego mnie tak wciągnęła na drugim miejscu był ten trochę dziwny wątek miłosny :) Muszę też wyznać że właśnie Igrzyska były pierwszą książką na której się popłakałam na momencie kiedy Katniss robi pogrzeb Rou.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą to ciekawe, że miłość (udawana czy nie) mogła zostać wykorzystana jako atut wobec sponsorów.

      Usuń
    2. No tak też mnie to zaintrygowało :)

      Usuń
    3. Trochę mi było żal Peety kiedy się o tym dowiedział... Z drugiej strony ciekawe, czy takie "granie" na użytek widowni mogło by u Katniss przemienić się w prawdziwą miłość. Przecież nawet ona momentami nie wiedziała, czy robi to wszystko na serio...

      Usuń
    4. Z Peetą też do pewnego momentu nie można było być pewnym czy tak naprawdę czuję do Katniss to, o czym mówi :) A miłość w takiej ekstremalnej sytuacji będzie musiała się zmierzyć z późniejszą rzeczywistością, gdy już nie będzie konieczności udawania bo od tego zależy życie.

      Usuń
  5. Liss Carrie ja się cieszę, że jednak (w moim odczuciu) ten wątek miłosny nie był jednak przytłaczający, a liczyły się jednak przede wszystkim Głodowe Igrzyska. Martwi mnie, żeby w kolejnych częściach nie zrobiła się z tej serii właśnie taka miłosna historyjka, ale o tym będę dopiero miała okazję się przekonać.

    Książka jako całość nie jest dla mnie jedną z takich, które zmieniają życie i wstrząsają do głębi, a jednak bardzo mi się podobała. Wynika to może trochę z tego, że nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu.

    Collins potrafiła mnie przyciągnąć pędząca akcją, samym pomysłem na fabułę i przystępnym stylem. Zaangażowałam się w trakcie lektury w tę historię.

    Co sądzicie o pomyśle uczynienia z Głodowych Igrzysk takiego mocno medialnego wydarzenia, w który zaangażowany jest całe Panem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie pomysł z tym medialnym wydarzeniem jest brutalny i ukazuje niesamowitą pychę i "znudzenie" samych organizatorów. Widać, że dla nich nie liczyło się nic więcej niż rozrywka co jest podłe, bo życie ludzkie (zwłaszcza z nizin społecznych) nie ma dla nich większego znaczenia, co bardzo boli.

      Usuń
    2. Najpierw przepraszam za ciągle powtarzające się 'jednak' w mojej wypowiedzi powyżej - tak to jest jak człowiek się spieszy :)

      Zgadzam się z tą brutalnością. Organizacja Głodowych Igrzysk sama w sobie jest wstrząsająca, a już robienie z tego wielkiego show równie porażające.

      Mi odrobinę chwilami brakowało pokazania w trakcie Igrzysk jak to wygląda po drugiej stronie, jakie uczucia wzbudza szczególnie w mieszkańcach (chociaż można się było domyślać), ale taki zabieg pozwolił mi lepiej poczuć to aurę zamknięcia na arenie.

      Usuń
    3. Zgodzę się z Tobą, że brakuje ukazania czytelnikowi uczuć ludzi oglądających Igrzyska. W końcu medal ma dwie strony...

      Usuń
    4. To zawężenie akcji do wydarzeń na arenie ma sens, chociaż faktycznie tej drugiej strony czytelnik jest ciekawy. Myślę, że miało to pozwolić na lepsze wczucie się w sytuacje Katniss - ona jest narratorką i wiemy tyle, ile ona.

      Usuń
    5. Dokładnie, choć człowiek jak to człowiek z ciekawości chciałby się dowiedzieć choćby odrobinę.

      Usuń
    6. Mieszkańcy dystryktów praktycznie nic nie wiedzą o geografii swojego państwa, tylko tyle na ile pozwoli Kapitol. Teraz aż ciężko nam sobie to wyobrazić żeby nie znać praktycznie nic poza swoim rodzinnym miastem\województwem ew. krajem...

      Usuń
    7. To też jest okropne, kiedy robi się z ludzi (inaczej się ująć tego nie da) bandę matołów i ciemnoty; ludzi zacofanych nie mających pojęciu o świecie bo ktoś z wyżej postawionych ma taki kaprys bądź jakieś inne i tak nienormalne motywy.
      Nie wyobrażam sobie jakby to było, gdybyśmy też musieli być tak ograniczeni.

      Usuń
    8. Byliśmy jak pokazuje historia :) Może nie w taki akurat sposób, ale już nie raz i nie dwa w różnych częściach przewijały się takie rządy, które ukazywały i narzucały swoją wizję.

      Usuń
    9. Tak, tylko patrząc z perspektywy tych czasów, to byłoby po prostu nie do ogarnięcia. :)

      Usuń
  6. Już od jakichś dwóch lat znajomi zachęcali mnie do przeczytania całej trylogii, ale ja jakoś nigdy nie miałam na to czasu. W końcu kiedy 'W pierścieniu ognia' puścili w kinach, postanowiłam się za to wziąć. I nie żałuję. 'Igrzyska Śmierci' to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam. Muszę nawet przyznać, że jest lepsza od serii 'Harry'ego Pottera'. Katniss miejscami okropnie mnie denerwowała, ale bardzo ją polubiłam. Jeśli chodzi o Peetę to jego także darzyłam dużą sympatią. W każdym razie większą niż Gale'a, którego nie specjalnie polubiłam. Każdy z bohaterów był inny, każdy miał wady i zalety.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała wybierać to u mnie jednak zdecydowanie Harry by wygrał :) O Gale to jeszcze dla mnie zagadka, ale widzę w nim chęć do zmiany sytuacji, w której się znajduje, a taki wewnętrzny bunt jest dobrą podstawą do późniejszego działania.

      Usuń
    2. Zdecydowanie wolę Harry'ego. Ale ta trylogia bardzo mi się podobała. Może nie na tyle żeby stać się moja ulubioną, ale przypadła mi do gustu.
      Gale - cóż. Tak naprawdę to prawie wcale go nie znamy. Za mało jest w tej książce.

      Usuń
  7. Przeczytałam całą trylogię już chyba dwa lata temu, ale cała historia wciąż jest we mnie jak żywa ^^ W moim przypadku również żyła to pierwsza książka z tego gatunku i w żadnym wypadku mnie nie rozczarowała! Kocham Panem, kocham Katniss i jej trudny, ale jakże barwny i oryginalny charakter (naprawdę ją podziwiam ^^). Wiem, ze to nieco głupie, ale od początku byłam w teamie Peety, uwielbiam go, jego osobowość, choć może rzeczywiście był nieco "za dobry". Gale był w porządku, ale jakoś szybko straciłam do niego sympatię.
    A wracając do treści... Końcówkę oczywiście łatwo było rozpracować i jakiegoś wielkiego zaskoczenia nie było, ale... były emocje. Niesamowite wrażenia, natłok akcji i przeżyć na arenie, które była tak okrutna i przy tym tak niezwykle realistyczna i, i, i... brak słów, wciągnęłam się okropnie :))
    Nie wiem, jak reszta, ale pokochałam cytat: "Jasne. Jestem pewien, że na arenie będzie mnóstwo worków z mąką, żebym sobie nimi porzucał w ludzi." :P
    Co jeszcze? Katniss, choć trudn ją lubić, jest jedną z najbardziej charakterystycznych bohaterek literackich, o jakich miałam okazję czytać. Nie jest śliczna, nie jest super dobra, nie jest idealna, ma wady i zalety, i w tym wszystkim jest cudowna ^^ Wszyscy bohateowie tacy są. Haymitch, Cinna (♥♥♥), Effie (!!!), a nawet Snow :))
    Czy ta książka ma jakieś wady? Wątpię ^^

    Koooocham i zachęcam do przeczytania kolejnych części :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Co myślicie o rzekomym uczuciu Gale'a do Katniss? Z jednej strony można.powiedzieć, że gdyby ją kochał to zgłosił by się na ochotnika by ją chronić, a z drugiej, że wiedział że dla Niej najważniejsza jest rodzina i został by ich wspierać... Co o tym myślicie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gale jest postacią, której nie potrafię ogarnąć i coś mi się zdaję, ze minie jeszcze sporo czasu zanim dotrę do niego i jego rozumowania :)

      Usuń
    2. Gale miał też swoją rodzinę na utrzymaniu. Kto by się nimi zajął? Katniss? Była dobrą łuczniczką, ale myślę, że na dłuższą metę miałaby z tym problem. Uważam, że to akurat było z jego strony bardzo rozsądne.

      Usuń
    3. Ta ochrona byłaby raczej mało pewna - w końcu wygrać miał jeden uczestnik. W ogóle była taka opcja (bo nie mogę sobie przypomnieć) żeby Gale zastąpił Katniss na arenie? Wydaje mi się, że musiała się zgłosić dziewczyna. Gale mógłby zastąpić Peete, ale jak wspominałam nie miałoby to większego sensu.

      Usuń
    4. Po za tym to właśnie Katniss prosi go o opiekę nad swoją rodziną.

      Usuń
  9. Przyznaję, książkę czytałam już dawno, ale dobrze ją pamiętam, więc się wypowiem. "Igrzyska śmierci" dostały u mnie 10. Nie wiem, czy teraz oceniłabym je tak samo, możliwe, że nie, ale wtedy były one dla mnie absolutnie doskonałe. Nie pamiętam, żeby jakakolwiek książka mnie tak wciągnęła. Przeczytałam "Igrzyska..." na raz, nie mogłam się oderwać, ciągle się coś działo, a każdy rozdział kończył się tak, że musiałam, musiałam czytać dalej!
    Bardzo podobał mi się również realizm. Mam tu na myśli podejście Katniss. Gale rozmyślał o ucieczce, o zmianach, o buncie, podczas gdy jej tak naprawdę zależało jedynie na tym, by rodzina miała co jeść. Autorka nie zrobiła z niej urodzonej buntowniczki, ona znalazła się w tym wszystkim jakby trochę przypadkiem i genialnie to wyszło.
    O matko, jak strasznie denerwuje mnie gadanie o tym trójkącie! Serio? Mnie on w ogóle nie obchodził. Nie przepadałam za Peetą, wybacz, ja też uważam go za "ciepłe kluchy", ale w gruncie rzeczy było mi absolutnie obojętne, którego wybierze Katniss. Ten wątek akurat mnie nie porwał, poza tym książka opowiada o dużo ważniejszych sprawach, ten trójkącik to taki dodatek, więc nie rozumiem, czym się tak niektórzy przejmują. Peeta, Gale - czy to ważne? Myślę, że pani Collins chciała przekazać nam coś ważniejszego.
    Kreacja bohaterów również wypada świetnie. Mówimy na razie tylko o pierwszej części, a w niej moim ulubieńcem był Haymitch - świetna, niejednoznaczna postać z charakterem. W drugiej części pojawia się też kilku moich ulubieńców, ale o nich wspomnę, jeśli kiedyś będziemy dyskutować o "W pierścieniu ognia".
    Podsumowując: bardzo lubię. Pani Collins stworzyła coś bardzo oryginalnego i bardzo, bardzo dobrego. Ponadto dzięki niej bardzo polubiłam dystopie, mam też świadomość, że dzięki powstaniu "Igrzysk..." powstało wiele innych świetnych książek w tym gatunku i cieszę się z tego.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie to jest trochę tak, że każdy przeżywa w danej książce inne rzeczy. Jedni wątek miłosny (moim zdaniem wcale nie dominujący), inni świat przedstawiony i brutalną wizję przyszłości. Wydaje mi się, że jednak wartość tej książki stanowią nie miłosne zawirowania (dla mnie mogłyby zostać ograniczone do minimum), ale właśnie Panem i jego mieszkańcy oraz pokazanie jak władza w rękach niewłaściwych ludzi może prowadzić do strasznych rzeczy.

      Usuń
    2. Ja jestem zdania, że każdy człowiek, nie ważne jaka by to była książka, to przeżywa ją inaczej i ma do niej inne podejście. Dla mnie jest to piękne, bo o to chodzi, żeby każdy miał swoje zdanie o niej i zwracał uwagę na rzeczy, które dla danej osoby w danej pozycji są ważne. Świat i literatura byłyby nudne gdyby wszyscy myśleli jednokierunkowo :)

      Usuń
    3. Zgadzam się z Nalą, wreszcie coś oryginalnego...:)

      Usuń
    4. Owszem jest to bardzo dobra trylogia. Tchnie świeżością i oryginalnością. Teraz, gdy powstało przynajmniej kilka podobnych historii możemy, a nawet musimy traktować tę trylogię jako prekursorkę.

      Usuń
  10. Książkę czytałam, ale nie powaliła mnie jak resztę. Co nie znaczy, ze jej nie lubię, czy mi się nie podobała. Ale mogła być lepsza. Dużo bardziej podobały mi się 2 następne części czy ekranizacja 1.
    A skoro jesteśmy przy tej książę...
    Kocham, po prostu kocham jak ludzie porównują każdą inną dystopię do ''Igrzysk...''. Na przykład taką ''Niezgodną''. Nawet na opisie książki -,-
    To są zupełnie inne bajki. Ta książka nie była pierwszą i nie wiem czemu ludzie ciągle porównują. Tak samo jak każde PC porównują do ''Sailor Moon''....oszaleć można. Wiem, zeszłam z tematu.
    W książce denerwowała mnie Katniss i to ciągłe użalanie się nad sobą. Dobra, wiem. Dziewczynie łatwo nie było, ale chwilami dramatyzowała. no i inteligencja jej przeciwników. Skoro najcięższy z nich spadł z drzewa na którym była główna bohaterka to nie mógł ktoś inny spróbować? Nie mogli podłożyć pod niego ogień? I z pewnością mądre było również to, ze wszyscy spali....oni tam się mieli zabijać! Dlaczego więc żadnemu nie przyszło do głowy żeby resztę zabić podczas snu? I czemu sami się tego nie bali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powinno się porównywać książek do siebie, bo nawet jeśli z opisu wydają się podobne, to prezentują sobą inne historie, charaktery i osobowości. To też mnie strasznie drażni, że ludzie właśnie w ten sposób robią.

      Usuń
    2. No normalnie cie kocham! :D
      Wiem, że osób które to drażni jest sporo, ale w porównaniu z tymi którzy tak robią....przynajmniej ja spotkałam ich dużo mniej. Cieszę się, ze i ty należysz do tego grona :)

      Usuń
    3. Z tym porównywaniem to często po prostu chwyt marketingowy ot co ;)

      Usuń
    4. Oj bo się zarumienię :D
      Owszem często a nawet bardzo często jest to chwyt marketingowy ale niesamowicie potrafi drażnić człowieka ;)

      Usuń
    5. Chwyt to jedno, ale zwykli czytelnicy również takie porównania robią. I to mnie chyba bardziej denerwuje...

      Usuń
    6. Owszem, zgadzam się z Tobą i zastanawiam się co chcą takim porównaniem na siłę uzyskać?

      Usuń
  11. To seria, jedna z naprawdę nielicznych, która jest skierowana do młodzieży, a za którą się wzięłam i mi się spodobała. Pierwszą część przeczytałam na jednym oddechu. Wspaniała, porywająca. Nie miłosne gierki nastolatków, wreszcie życie, wartości i tak dalej i tak dalej. Warta wysokich ocen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, zasługuje na porządne noty.

      Usuń
    2. ''Wreszcie życie''...hmmm...raczej wątpię, ze współcześnie i na chwile obecną co roku grupa nastolatków jest wybierana żeby się nawzajem zabijać.

      Usuń
    3. Zgodzę się z wypowiedzią powyżej, nie zauważyłam żeby do tej pory grupa dzieci czy też nastolatków została wybrana aby zabawiać bezmyślną rzezią znudzoną życiem socjetę; więc nie nazywałabym tego określeniem jak "wreszcie życie".

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tą serie. Od niej zaczeła się przygoda z czytaniem i pokochaniem dystopii. NIe było to byle co. Ja zaczynałam czytać o 20 to kończyłam o 23. Większość rozdziałów konczyła się tak: O nie! Muszę wiedzieć, co będzie dalej!. Ona wciąga. Ogólnie świetna książka. I nie rozumiem dlaczego ludzie tak nie nawidzą Gale'a. Ja go lubię, lubię też Peete. Igrzyska to nie jest jakaś płytka książka o tym, czy być z nim czy nim. Nie lubię, jak ktoś wciska trójkąciki miłosne na siłe. Ale za to lubię pijanego Haymitch'a, Cinne i Effie. Jetsem za Heffie. Było mi smutno, jak Rue umarła. Jak pewnie większość z was nie lubie Snowa i pierwszej części, ale za to w Kosogłosie tak. Igrzyska coś we mnie zmieniły. Sama nie wiem co to jest. I kocham tą książkę. Za wszystko i nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę powiedzieć żeby Igrzyska we mnie coś zmieniły. Ot, po prostu bardzo dobra książka, z ciekawymi postaciami. Ja także lubię Haymitcha :) Gale jest zagadkowy, ponieważ jest go za mało. Peeta - tak naprawdę nie wiem co siedzi mu w głowie.

      Usuń
    2. Snow jest ciekawą postacią od pierwszej części. Lubię go. Ale u mnie to nie nowość. Intryguje mnie i ciekawi. Co siedzi w człowieku i czemu robi takie rzeczy?

      Usuń
  14. Ja chce poruszyć kwestie Panem,co sadzicie o wizji takiego świata?Jak dla mnie bardzo prawdopodobne i nie oszukujmy się przerażające.Dzieci wysyłane na rzez,rewolucje w których giną masowo ludzie ,walczą o wolność (skąd my to znamy).Historia lubi się powtarzać i zazwyczaj znajdzie się dyktator.Przeraża mnie także postawa mieszkańców Kapitolu,nie czuli i traktujący igrzyska jaka telewizyjne show.Ogólnie książka mimo wątku miłosnego z recenzowanego wyżej mną wstrząsnęła i ciesze się z tego ,że jest tak popularna może wpływie poniekąd na ludzi ;) Ogólnie mnie zachwyciła,pamiętam ,że nie mogłam się od niej oderwać i polecałam/polecam ją po dwóch latach do dziś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sprawna relacja świata przedstawionego. Czytelnik nie ma większego problemu wyobrażeniem sobie, że taka rzeczywistość mogłaby zaistnieć, takie Panem mogłoby rzeczywiście być. Brakowało mi jeszcze szerszego spojrzenia na wszystkie aspekty życia mieszkańców i na nich samych, ale pewnie kolejne części te wątki rozwijają.

      Usuń
    2. Skąd my to znamy? Bo wojny zawsze były, są i będą. Pytanie tylko-dlaczego? Bo ludzie chcą podbijać nowe tereny. Ale dlaczego?
      Bo ludzie lubią mieć całkowitą kontrolę nad innymi...ale dlaczego?
      Bo ludzi cieszy patrzenie na czyjeś cierpienie..ale dlaczego?
      Przypomnę, ze jesteśmy jedynym gatunkiem, który czerpie satysfakcję z czyjegoś cierpienia. U innych jest gatunków jest to niespotykane. Może z wyjątkiem kilku grup najwyższych naczelnych, ale to i tak nie w takim stopniu jak u człowieka. Przeraża cie postawa mieszkańców Kapitolu? A starożytni rzymianie to co? Urządzali właśnie igrzyska na śmierć i życie.
      Historia lubi się powtarzać? Nie, takie coś się po prostu dzieje na co dzień. Dlaczego? Oto niezbadany aspekt psychologii.

      Usuń
    3. Owszem rzymianie urządzali takie igrzyska ale z tego co pamiętam i kojarzę, to raczej dorośli brali udział w takich "zabawach" klas wyższych (gladiatorzy etc.); tak więc umieszczenie dzieci w bitwie o życie jest samo w sobie brutalne i okropne. Tylko tam nie mieli wyboru, bo dzieci były po prostu obowiązkowym elementem igrzysk a we współczesnym świecie dzieci giną przez chore pragnienie władzy.

      Usuń
    4. Tam gladiatorzy również nie mieli wyboru. W szkole gladiatorów z kimś się nawet zaprzyjaźniasz a po iluś latach musisz go zabić. Zresztą wtedy próg od kiedy ktoś był uważany za dorosłego był nizszy niz współcześnie.

      Usuń
    5. Niby tak, tylko nie wysyłali tam bezpośrednio dzieci i wiedzieli od początku co ich czeka. Tutaj dostaje się niesamowitą niespodziankę - hurra zostałeś wybrany do igrzysk zginiesz albo przeżyjesz ciesz się bo będziesz sławny itd. Bynajmniej okrutne było, jest i będzie to, że do zaspokajania chorych zachcianek są wybierane niewinne istoty.

      Usuń
    6. Nie mówię, że to chore. Mówię tylko, ze coś takiego się zdarzało w historii.

      Usuń
    7. Tak a ja nie napisałam, że powiedziałaś, że to chore tylko, że ludzie mają chore zachcianki a to jest różnica no bo jednak urządzać igrzyska i cieszyć się z tego, że ludzie umierają to raczej o normalnym podejściu nie świadczy :)

      Usuń
  15. A co sądzicie o mieszkańcach Kapitolu, którzy traktują Igrzyska jak rozrywkę? O Cinnie, Effie, których poznaliśmy troszkę lepiej niż innych mieszkańców stolicy? Myślicie, że po części mogą odzwierciedlać dzisiejsze społeczeństwo, które wszędzie szuka rozrywki, tworząc reality show, nie polegające na zabijaniu się nawzajem, ale na ryzykowaniu życia; społeczeństwo, które coraz mniej interesuje się innymi ludźmi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Effie jest bardzo barwną postacią. Można by powiedzieć, że przeciętną mieszkanką Kapitolu;
      zmienia się ona jednak w trakcie powieści, i o ile na początku traktowała Katniss i Peetę jak zabawki/zwierzątka, a widząc ich niechęć marzyła jej się zmiana dystryktu, to potem zaczyna ją z nimi łączyć pewna więź... Cinna natomiast chce dać Katniss szansę na sukces - pomaga jej. Nie jest też taki jak inni styliści, jak wspomina Kat, ubiera się w prosty sposób, obywa się niemal bez makijażu.
      Społeczeństwo jest (co naprawdę mnie przeraża) coraz bardziej obojętne na cierpienie innych. Wojny i okrucieństwo stają się tematem żartów... I nie mowię tu szczególnie o Polakach, którzy bądź co bądź dużo przeszli i o wojnie myślą dużo poważniej niż na przykład Anglicy czy Amerykanie. Mówię to ze swojego doświadczenia. Spędziłam w Anglii kilka lat i widzę to. Programy typu Big Brother polegają przecież na wyśmiewaniu innych, ich problemów itp. A co do Igrzysk... Jeszcze nie posuneliśmy się tak daleko... Jeszcze (trochę się rozpisałam, może nie bardzo na temat, przepraszam).

      Usuń
    2. Według mnie może i nie mamy bezpośredniego ukazania igrzysk ale w krajach, których toczy się wojna i w których giną niewinne dzieci i ludzie, przypomina częściowo takie igrzyska - przeżyjesz, to patrzysz dalej na cierpienie innych i chorą walkę, umrzesz to cierpi twoja rodzina. Dyktatorzy czy ludzie odpowiadający za działania zbrojne jak dla mnie nie różnią się niczym od mieszkańców Kapitolu i wyższej socjety. Mówią, że robią to aby było dobrze itd.:, że nie chcą aby ludzie cierpieli i nie traktują tego jako rozrywkę. Ale nasuwa się pytanie czy aby na pewno tak jest? Dlaczego? Bowiem, gdyby na prawdę chcieli i zależałoby im na ludzkim życiu i poważnym traktowaniu zaniechaliby takich działań i śmierci tysięcy a nawet i milionów ludzi, którzy po prostu chcą żyć. Tak samo jak cała "władza" w książce, myśli, że brutalnością i igrzyskami podporządkuje sobie ludzi co nie prowadzi do niczego dobrego bo i tak luzie zaczną się buntować, tak jak i w realnym świecie co prowadzi do jeszcze większej rzezi niewinnych ludzi.

      Usuń
    3. Jeszcze nie posunęliśmy się tak daleko? Jak już pisałam wcześniej takie rzeczy się już kiedyś zdarzały. Zresztą...jeśli w niektórych krajach ludzie umieszczani są w obozach za własne zdanie, kobiety zabijane za to, ze zostały zgwałcone, ludzie nawzajem się morduję, żeby przetrwać do następnego dnia, dzieci pracują w nieludzkich warunkach, za jakieś grosze, lub są zmuszane do morderstw, prostytucji....a niektóre organizacje, które miały zapobiegać takim zdarzeniom co najwyżej mogą wydać oficjalne oświadczenie, ze są temu przeciwne, albo zabijać jeszcze więcej ludzi niż tamci ludzie. Kiedyś czytałam wywiad z żołnierzem, który walczył w Iraku czy tam w Iranie. Powiedział wtedy, ze kiedy patrzył na te umierające kobiety, dzieci, mężczyzn zdał sobie sprawę, że największym terrorystą dla tych ludzi jest on. Żołnierz wysłany na pokojową misję.
      Paradoks XXI wieku-w pokojowej misji się zabija.
      Myślę, że nie można wcale tak krytycznie patrzeć na mieszkańców Kapitolu. Nie wiemy ilu z nich rzeczywiście popierało Igrzyska i czy byli tacy jak ich przedstawiono. De facto nie mogli zrobić więcej niż my na obecna sytuację na Ukrainie, w Korei.
      Zresztą tu mamy pewien przykład działań ludzi, do których wcale nie jest nam tak daleko jak by się to mogło zdawać. W piątej części HP były takie słowa Syriusza do Harre'go: ''Świat nie dzieli się na dobrych ludzi i śmierciożerców. Każdy ma w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, w którą stronę pójdziemy.''
      W większości zgadzam się z tym co powiedziałam Miska. Jednak w swojej opinii chcę Cię trochę poprawić. Nie tylko dyktatorzy czy ludzie odpowiadający za działania zbrojne są podobni to mieszkańców Kapitolu. Każdy z nas nim jest.

      Usuń
    4. Owszem każdy z nas nim jest ale jeden na ileś - set, tysięcy etc. wybija się ponad wszystkich i czyni te najogromniejsze szkody jak np Hitler czy Stalin. Ja wiem, że wszystkie zbrodnie są złe ale zarówno w książce jak i w życiu okazane są te które sieją ogrom zniszczeń.
      Mój brat cioteczny był na misji w Iraku i Afganistanie 3 razy i stwierdził otwarcie, że ta misja pokojowa to czysta fikcja.

      Usuń
  16. Książka mi się podobała. Była ciekawa. Bohaterka była jedną z tych unikatowych, mało kiedy spotykanych "kobiet z jajami". Jednak mam jakiś dystans do tej serii, nie wiem czy to przez to, iż wszyscy ją tak bardzo chwalą i nie chcę się na niej zawieść, czy też z innych powodów. Do tego jest w niej zawarte mnóstwo metafor, przemyśleń, refleksji, oraz ukrytych znaczeń, co może się dziać w innych państwach.

    OdpowiedzUsuń