sobota, 26 lipca 2014

On dumny, ona uprzedzona a my zacznijmy o tym dyskutować!

   Nadszedł w końcu czas na rozpoczęcie pierwszej dyskusji w Blogowym Klubie Książki! Dyskusja ta dotyczy "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen.

   Przypominam jeszcze, że "Złodziejka książek" Markusa Zusaka została wybrana na książkę, która będziemy czytać w sierpniu.


   Zasady są bardzo proste, ja zaczynam, odnosicie się do tego co napisałam, dodajecie coś od siebie i następne osoby odwołują się do tego co napisał ktoś inny. Odświeżajcie stronę lub odwiedzajcie ją co kilka minut, bo może ktoś poprze albo zaprzeczy Waszemu zdaniu!
Najważniejsza zasada: nie obrażamy się nawzajem, szanujemy opinię innych osób :)

   Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam po "Dumie i uprzedzeniu". Myślałam, że będę miała do czynienia z książką, której główny wątek będzie opierał się na romansie a tutaj miłość Elżbiety (dodam, że spolszczanie imion było dla mnie zabiegiem całkowicie bezsensownym) i Darcy'ego zajmuje może jedną trzecią treści? Naprawdę byłam tym zaskoczona.
   Niestety, miłość pomiędzy wyżej wymienionymi mnie nie porwała. Coś mi tam nie pasowało, czułam pomiędzy nimi pewien dystans, troszkę sztuczności, nie czułam po prostu tej miłości pomiędzy nimi! Może to wina tłumaczenia, nie mam pojęcia.
   Najbardziej irytującą postacią była pani Bennet! Ależ ona mnie denerwowała! Jej sztuczność i fałszywość doprowadzały mnie do szału. Nienawidzę go, niech on zniknie z mojego domu, o chce wyjść za moją córkę, ma tyle pieniędzy i tak wspaniałą pozycje, uwielbiam go, jest najwspanialszym mężczyzną na świecie - tak wyglądało jej zachowanie, kto się zgodzi?

Na razie tyle mam do napisania, nie będę się za bardzo rozpisywać, bo zabraknie mi pozytywów i negatywów na dalszą dyskusje :) 
Teraz czas na Was! :D

33 komentarze:

  1. Mnie ta książka całkowicie rozczarowała. Nie wiem, czy znajdę tu jakiś pozytyw.
    Całość była potwornie nudna i przewidująca. Wszystkie postacie mnie drażniły. Najchętniej to weszłabym w książkę i wszystkich pozabijała. Jak dla mnie-szkoda czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie ta książka jest... dobra. I tyle. Dobra, ale nie ma powodów do zachwytu. Najlepiej wypada klimat czasów, który jest świetnie przedstawiony, ale nie oszukujmy się - to czasy Austen, więc ciężko przedstawić je źle xd Gdyby taką książkę napisał jakiś współczesny autor, miałby u mnie większe uznanie.
    Romans główny nie był zły, ale generalnie nie przekonuje mnie przemiana Darcy'ego. I nigdy nie zrozumiem, dlaczego niektórzy tak się nim zachwycają. Niezła postać, ale nie przesadzajmy. O ile na początku wypadał całkiem oryginalnie (uwielbiam tych wrednych w książkach, moja słabość :D), to potem bardzo się zmienia i staje nieco nijaki. Wiem, że to miłość, bla, bla, ale wolałabym, żeby pozostało mu trochę ikry :D
    No, pani Bennet była strasznie denerwująca, ale bardziej nie znosiłam jej męża. Ona była po prostu głupia, a on był podobno taki super inteligentny, a w żaden sposób nie pomagał w wychowywaniu córek, nie usiłował ich zachęcić do nauki i do myślenia, tylko sterczał tam i narzekał, a potem wielce zaskoczony. Do tego faworyzował Jane i Elizabeth (ja miałam chyba z Zielonej sowy wydanie i tam były oryginalne imiona). Ja wiem, że jego żona była idiotką, ale przecież sam się z nią ożenił, więc może zamiast poniżać ją i córki, wziąłby się do roboty. A te jego pseudointeligentne uwagi... Miałam ochotę zrobić mu krzywdę. Podobał mi się jedynie podczas gadki z Elizabeth w stylu "Darcy nigdy by się z Tobą nie ożenił" :D
    Elizabeth generalnie lubiłam, ale irytujące były te jej moralizatorskie uwagi, jakby nie wiadomo kim była, agr. Najlepiej chyba wypada Jane - jasne, straszna z niej naiwniaczka, ale jakoś tak to do niej pasowało, ogólnie urocza osóbka z niej ;d
    Hm, co tam jeszcze... Język też mnie jakoś nie zachwycił. Być może to kwestia tłumaczenia, ale wydał mi się trochę sztywny, choć dobrze stylizowany, ale to przecież język Austen (patrz akapit pierwszy :D).
    I w sumie całkiem mi się podobało, ale spodziewałam się czegoś genialnego, a "Dumie..." daleko do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze to ujęłaś! Książka dobra, ale nie powala. Mi też język wydawał się bardzo sztywny, jakby autorka za bardzo zdystansowała się od tego co napisała, przez co ucierpiały dialogi, ale trzeba pamiętać, że to Austen a nie współczesny autor :)
      Co do Jane to się zgadzam, niby taka naiwna, ale ujęła mnie patrzeniem na wszystko z tej lepszej strony :D
      Już myślałam, że tylko ja nie zachwycam się panem Darcy'm! Z początku miał to coś, ale później to stracił i stał się jednym z wielu. Oczywiście, ujęła mnie jego szlachetność i w ogóle, ale stracił ten błysk z początku.

      Usuń
  3. Mnie bardzo się podobało! Uważam, że Duma i uprzedzenie to genialna powieść.Austen zaskoczyła mnie tym, że nie użyła schematu.Nie idealizowała ani postaci, ani miłości.Nie bała się napisać, że ktoś był głupi.
    Zgadzam się, że pani Bennet to irytująca postać i ciężko wytłumaczyć jej postępowanie.
    Dla mnie opisy i cała książka ma pewien czar, którego innym dziełom tego typu brakuje.
    Elizabeth i Darcy są parą prawdziwą.Nie tylko są zakochani, ale nie tracą przez to głowy.I jak wiemy, bywały u nich sprzeczki i odmienne zdania, a to sprawia, że ich więź jeszcze bardziej się umacnia.
    Będę wracać do książki bardzo często :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą głupotą to mnie zaskoczyła! Nigdy bym się nie spodziewała, że ojciec może powiedzieć o swoich dzieciach, że są głupie i płytkie!
      Z tym czarem to muszę się zgodzić, ma w sobie jakąś magię :)

      Usuń
    2. A, owszem, Austen serwuje nam nawet lekką satyrę, ale uważam, że za mało tego było. Liczyłam na więcej ironii, więcej satyry, więcej wyśmiania hipokryzji i głupoty, więcej, więcej, więcej! A tutaj tylko ociupinkę, taka szczypta. Tyle się nasłuchałam o ciętym języku Austen, a z tym też jakiegoś szału nie było. Szkoda, bo na pewno książka by wtedy zyskała, a tak pozostaje jedynie romansem obyczajowym ;)

      Usuń
    3. Ja też liczyłam na więcej ironii! Czasami miałam wrażenie, że coś zostało powiedziane ironicznie, ale nie byłam tego pewna, więc przydały by się dopiski w stylu: "zaśmiał się, wspominając o tym", "w jego głosie można było wyczuć nutę ironii", "uśmiechnął się znacząco", a ja nie do końca byłam w stanie wyczuć ironię z wypowiedzi, bo np. następne zdanie zaprzeczało użycia ironii.

      Usuń
  4. Ja także spodziewałam się czegoś innego. :/ Książkę bardzo trudno mi się czytało ze względu na ten 'średniowieczny' język. Raczej nie czytam takich rzeczy. Aczkolwiek fabuła nawet mi się podobała, więc nie jest źle. :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym językiem to się zgodzę, z początku było bardzo ciężko, ale w końcu można się było przyzwyczaić :)
      A jak oceniasz bohaterów? :>

      Usuń
    2. Myślę, że wszyscy byli świetnie wykreowani! ^^ Austen wiedziała jak uzyskać głupią i pustą panią Benney czy dumnego Darcy'ego, którego nienawidziłam przez pół książki.

      Usuń
    3. A ja właśnie przestałam lubić pana Darcy'ego jak zaczął być taki dobry i szlachetny! Ta jego duma dodawała mu oryginalności, której pod koniec książki mu zabrakło.

      Usuń
  5. Trudno uznać język za minus. Powiem wam, że "Dumę" czyta się lepiej za drugim, trzecim razem.Wtedy ten język nie jest taki nieprzystępny :) Można się skupić na treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język jak najbardziej zaliczam na plus, trzeba po prostu do niego przywyknąć, bo jest trochę inny od dzisiejszego :) "Dumę..." na pewno jeszcze kiedyś przeczytam, może w innym tłumaczeniu i skoro lepiej czyta się za którymś razem z kolei to bardzo mnie ten fakt cieszy :)

      Usuń
  6. Jestem fanką twórczości Austen. Jej styl uważam za wielki atut. Może niektórzy spodziewali się po tym romansie czegoś „lekkostrawnego”. Nie bez powodu „Duma i uprzedzenie” należy do klasyki literatury angielskiej. Na pewno nie jest to ckliwe czytadło, a raczej pouczająca historia o stosunkach społecznych w ówczesnej Anglii. Miłość nie jest tutaj wyidealizowana i może dlatego pan Darcy nie jest zachwycający :P Jeśli ktoś ma ochotę czytać coś wciągającego o burzliwej miłości w czasach wiktoriańskiej Anglii, polecam tzw. romanse historyczne. Swego czasu zaczytywałam się w nich, jednak dzisiaj nie zdzierżyłabym już ich schematyczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zdecydowanie jest to bardziej powieść społeczno-obyczajowa niż romans. I to mi się podoba w "Dumie...", bo mnie zaskoczyła swoją treścią. A, że uwielbiam dowiadywać się jak wyglądało, życie w dawnych czasach to ta książka otworzyła mi trochę oczy na życie w Angli Austen.
      Masz racje, stwierdzając, że miłość nie jest wyidealizowana, ale brakowało mi jakiejś iskry pomiędzy nimi :)
      Może kiedyś skuszę się na jakiś romans historyczny, ale skoro są schematyczne to jeden, góra dwa :)

      Usuń
    2. Nie chodzi o to, że styl Austen ma być lekki, ale ten w moim tłumaczeniu był po prostu sztywnawy, jakby narratora nie za bardzo to wszystko obchodziło, a jedynie sucho relacjonował zdarzenie. Ocieplał się trochę podczas mowy zależnej i w kilku innych przypadkach, ale generalnie dość sztywno to wypadło. Hugo, np. umiał pisać plastyczniej, a pisał o dużo poważniejszych tematach (polecam "Katedrę Marii Panny w Paryżu"). Miłość nie jest idealizowana, to prawda, a przesłanie jest naprawdę całkiem zgrabne. Nie chodzi mi o to, że Darcy musi być niesamowity, ale skoro się wszyscy zachwycają, to liczyłam na coś lepszego, a pod koniec naprawdę robi się podobny do innych, wiele traci. Co do romansów historycznych... nie wiem, jakoś zazwyczaj się w nich nie zaczytuję, chyba żadnego typowego nie czytałam.
      W każdym razie ja nie zarzucam Austen, że jest złą pisarką. Ja jej zarzucam, że nie zachwyca i że "Duma..." mogła być lepsza. To dobra książka, ale nic takiego. Na pewno nie będzie moim ulubionym dziełem. Ale w czytaniu najlepsze jest to, że każdy ma swoje zdanie, a w końcu dyskusja jest ciekawsza, kiedy jest jakaś opozycja, niż kiedy wszyscy się ze sobą zgadzają :)

      Usuń
  7. Ja zakochałam się w tej książce :) Nie wiem czy było takie tłumaczenie czy co, ale pozycja, którą ja dostałam do ręki była wspaniała! Cudowny język- historia Bennetów porwała mnie od pierwszej strony :) Ogólny zarys fabuły jest niezwykły, ponieważ kobiety pokroju Elizabeth zawsze pragnęły wyjść za kogoś takie jak pan Darcy. Jednak Eliza (aj napiszę w skrócie) to ponad czasowa postać- dlatego, że ona jako jedyna z nielicznych nie patrzyła na dobra oraz luksusy, które mogłabym dostać. I dlatego według mnie, zdobyła serce Darcego :) Wyróżniała się z pośród tłumu kobiet, które interesował tylko jego majątek. Była inteligentka, uprzedzona, uparta oraz jak dla mnie również dumna- można by zauważyć jak wiele cech łączy ją z jej ukochanym.
    Co do akcji może była ciutkę rozwlekła, lecz ja pochłonęłam ją szybko :)
    Co do samej miłości powtórzę tylko, iż moim zdaniem, więź między D a E jest jak dla mnie podstawą niektórych nowiutki książeczek. Chodzi mi o schemat typu "Najpierw cię nienawidzę, potem kocham."
    Jeśli chodzi o bohaterów o głównych już trochę napisałam, ale teraz chciałabym zwrócić uwagę na resztę postaci. Czy pani Bennet była taka zła? Myślę, iż trzeba zauważyć, iż posiadała ona aż 5 córek (przepraszam jeśli źle policzyłam) i liczyło się dla niej głównie to, żeby wyszły za ludzi wysoko postawionych. Wytłumaczone jest w książce, iż ich dom dostanie kuzyn dziewcząt. Dlatego czasami mrużyłam oko na jej zachowanie, ponieważ ona pragnęła dożyć spokojnie starości w swoim domu a nie na ulicy. Ale muszę przyznać, iż charakter miała "zabójczy". Podziwiam pana Benneta! Cudowny człowiek. Tak samo starsza siostra Elizy. O młodszych aż żal mi się wypowiadać przez ich głupie zachowanie, szczególnie jednej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie z Twoją opinią na temat pani Bennet! Osobiście jej nie polubiłam, a tym bardziej nie podziwiam, ale bez niej ta książka byłaby... bez sensu.Nadała koloru całej książce. Nic dziwnego w tym, że chciała wydać córki za mąż, skoro miała ich pięć. Pewnie na jej miejscu również nie myślałabym o niczym innym.

      Usuń
    2. Ach, jak ja Benneta nie znosiłam, no, przecież to taki pseudo inteligent był -,- Olewał kompletnie swój dom i swoje córki, żonę poniżał (głupia była, ale nie dziwię się jej w sumie, jak już pisałaś), a potem zdziwiony, że się tak, a nie inaczej dziewczyny zachowywały. Skoro taki inteligentny, to mógł zachęcić młodsze do nauki, zamiast tylko siedzieć i narzekać -,- Wybacz, że tak ostro, ale ja tego człowieka nie trawiłam najbardziej z całej książki xd

      Usuń
    3. Spokojnie rozumiem to Twoja opinia :) Lecz moja jest ta poniżej, i ja po prostu kocham tego człowieka! Podczas oglądania filmu na sam koniec płakaliśmy w trójkę: Ja, Elizabeth i on. Austen cudownie pokazała więź między tą dwójką, a ja się z nimi zżyłam :) Oczywiście pokochałam również Darcego :)

      Usuń
  8. Moim zdaniem, Jane Austen ma ten swój własny, niepowtarzalny klimat. Opisuje zwykłe życie w swoich czasach. Nie oszczędza nam wszystkich ploteczek, skandali, bali itp. jednak potrafi to wszystko obrócić w pewien sposób w żart. Jak widzę, nie które z Was są wręcz zbulwersowane zachowaniem młodszych córek, jednak w tamtych czasach, takie rzeczy naprawdę się zdarzały. Cała ucieczka była wielkim zwrotem akcji, oraz moim zdaniem, także wielkim atutem. Czytając DiU powinno się po prostu z przymrużeniem oka, jak czyniła to autorka pisząc ją. A co do pani Bennet, to moim zdaniem, jest to jedna z najlepszych person w całej książce. Nadaje wspaniały klimat i szczerze mówiąc, to nie wyobrażam sobie tej powieści bez owej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, takie zachowanie córek było wtedy dość popularne, choć oczywiście było to skandalem rodzinnym. Zgadzam się! Szczególnie część o pani Bennet!

      Usuń
    2. Ja tam typ współczesny, więc jakaś szczególnie zbulwersowana nie jestem, wręcz mnie denerwowały te moralizatorskie uwagi Elizabeth na ten temat ;d

      Usuń
  9. Duma i uprzedzenie kojarzyło mi się z ckliwym i schematycznym romansidłem, a jednak książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Zgadzam się z Jade, bo język, jakim jest napisana powieść dodaje uroku całej historii - to naprawdę wielki atut autorki. Z kolei do mnie nie przemawia zakończenie. On dumny, ona uprzedzona - i jak mogła się z tego zrodzić miłość? Rozumiem, magia uczucia i te sprawy, ale ta nagła przemiana Darcy'ego, jak słusznie zauważyła Nala, nie jest przekonywująca. Ogólnie książkę czytało mi się naprawdę dobrze i sama jestem zaskoczona, że spodobał mi się styl Jane Austen :) Najbardziej denerwującą postacią była dla mnie pani Bennet, ale jej mąż nie był o wiele lepszy. Za to najbardziej ujęła mnie Jane, bo znam osóbkę bardzo do niej podobną i uwielbiam ją z całego serca :)
    Nie spotkałam się jeszcze z takim klimatem książkowym, dlatego nie mogę porównać DiU do żadnej innej powieści, ale nie rozczarowałam się, czytając tę historię. Nie spodziewałam się cudów i nie dostałam ich, ale według mnie książka warta polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja miałam bardzo lekkie podejście do tej książki. Raczej nie spodziewałam się fajerwerków i... zakochałam się ♥
    Widzę, że wielu osobom miłość Darcy'ego i Elżbiety wydaje się przesłodzona, nieszczera i sztuczna. Dlaczego? Lizzy jest kobietą mądrą, z charakterem i na pewno wyróżnia się z tłumu (tak jak to napisała Potwory i spółka). Pana Darcy'ego uwielbiam, sama nie wiem czemu, po prostu uwielbiam, a tej dwójce od początku kibicowałam. A to, jak zrodziło się ich uczucie, nie powinno nikogo dziwić. Przecież oni mają ze sobą tyle wspólnego! Trochę naciągana wydała mi się jednak scena z wyznaniem uczucia Darcy'ego względem Elżbiety oraz jego wielka przemiana, ale przymrużyłam na to oko.
    Bohaterowie są barwni, nie można im tego odmówić. Niektórzy niezwykle irytują, ale oto chodzi. Mają irytować, mają być głupi. I tutaj chyba takim najlepszym przykładem jest Lidia.
    Akcja mi się nie dłużyła, choć czasem nudziła, nie powiem. Styl Austen bardzo mi się podobał, autorka pisze z nutką ironii, śmieje się z ludzi, krytykuje głupotę. Myślę, że w tamtych czasach musiała być to powieść dość... kontrowersyjna. W końcu Austen pokazuje nowe spojrzenie na niektóre sprawy i, tak jak już wspomniałam, wyśmiewa ówczesne społeczeństwo.
    Jak dla mnie świetna powieść ^^ A spolszczone imiona mi w żadnym wypadku nie przeszkadzały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem podpisuję się pod wypowiedzią Marzenki (szok, bo zazwyczaj się nie zgadzamy).
      Dodam tylko do siebie, że mnie pani Bennet w żadnym stopniu nie irytowała - ja się z niej śmiałam. Naprawdę nie wiem z czego to wynika, ale DiU niesamowicie mnie śmieszy (chociaż rozbawiła mnie dopiero podczas drugiego czytania i wtedy właśnie książkę pokochałam). Wydaje mi się, że bez niej DiU nie miałaby w sobie takiej... mocy, jakkolwiek to brzmi. ;p Jak dla mnie to najlepsza postać z tej książki. :))

      Usuń
    2. Dziękuję za poparcie Marzenko!
      Gdzie ta miłość była przesłodzona?
      NIGDZIE.
      Właśnie cechy charakteru połączyły tę dwójkę- byli tacy sami.
      A co do zmiany Darcego jakoś nie było to dla mnie naciągne, myślę, że chodziło tu o wpływ Elizy (znowu skrót) ;)
      Co do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń!
      Byleby było więcej takich cudownych książek w naszym klubie!

      Usuń
  11. Książkę czytałam już kilka razy. Sięgnęłam po nią dawno temu kiedy obejrzałam film. Według mnie książka ma w sobie urok typowy dla Austen. Uwielbiam jej styl pisania.
    Bohaterowie są różnorodni. Od poważnych, nieuprzejmych po po prostu śmiesznych.
    Moją ulubioną parą pozostaje Jane i Bingley. Oczywiście zaraz po nich jest Elżbieta i Pan Darcy. Cóż tu dużo mówić. Książka jak dla mnie genialna i na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tej różnorodności nie dostrzegałam...nie, w jednym zauważyłam-każdy bohater był w różnym stopniu głupi.

      Usuń
    2. Taki urok tej książki:) Lecz gdyby przyjrzeć się każdemu bohaterowi z osobna dostrzegłabyś różnice.

      Usuń
  12. Wiedziałam czego się mam spodziewać, sama lubię taką literaturę. To było moje pierwsze podejście do Austen i było jak najbardziej udane. Fajerwerków nie było, wciąż będę stawiała siostry Bronte nad Austen, ale i tak mi się podobało. Pan Darcy oczywiście mnie oczarował, uwielbiam w klasyce mężczyzn wyniosłych, na granicy arogancji. Nie dłużyło mi się, język Austen pomimo czasów bardzo przystępny. Historia tak czy inaczej ponadczasowa, a ta miłość taka piękna, taka prosta. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm... Duma i uprzedzenie to taka moja prywatna książka o której właściwie mogłabym mówić wiele, ale z drugiej strony nie jestem w stanie. Za każdym razem zostawiam w niej swoją duszę. Prawdę mówiąc to znam już niektóre fragmenty na pamięć. Sama nie wiem dlaczego tak ją lubię. Ma w sobie coś takiego... czego nie mają inne książki. Pochłania i fascynuje.. tak po prostu :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Od książki oczekiwałam dużo.
    Z jednej strony trochę się rozczarowałam bohaterami, fabułą... Darcy i to wszystko jakoś mnie nie przekonywało. Romans jak romans, miejscami przewidywalny, ale powieść Jane ma w sobie taki smaczek historyczny, a ja kocham książki o tamtych czasach. Innym raczej bym nie poleciła, ale mnie to się podoba. Niektóre fragmenty są super, sama nie wiem dlaczego.
    Ciężko to opisać. No po prostu. Niby nic niezwykłego, ale książka się podoba.

    OdpowiedzUsuń